-
Posłuchaj, mówię, że czuję się dobrze. Nie potrzebuję nic na uspokojenie.
Była
prawie trzecia nad ranem, Weronika siedziała na brzegu szpitalnego łóżka.
Okryła się kocem, miała na sobie o trzy rozmiary za duże szpitalne ubrania.
Nadal była w bikini gdy dotarła na izbę przyjęć półtorej godziny wcześniej.
Teraz unosiła w obronnym geście dłonie próbując powstrzymać pielęgniarza
wciskającego jej kubeczek z tabletkami. Niechcący udało jej się wytrącić kubek
z jego ręki. Dwie niebieskie tabletki poturlały się po linoleum.
Pielęgniarz
– niski, okrągły mężczyzna w okularach spojrzał na nią z wyrazem twarzy
mówiącym a nie mówiłem.
- Nie
potrzebujesz, co? Pomijając fakt, że trzęsiesz się jak liść. - Odwrócił się by
wziąć kolejne dwie tabletki.
Jeszcze
w posiadłości ratownik medyczny spojrzał na jej ranę na szyi i naciskał na
natychmiastowe wzięcie jej karetką do szpitala Neptun General. Tuż po tym jak
lekarz przemył krew wokół rany okazało się, że sama rana jest płytkim,
trzycentymetrowym skaleczeniem. Woleli jednak potrzymać ją chociaż kilka godzin
na obserwacji, żeby upewnić się, że nie jest w szoku.
- Przepraszam
– wymamrotała Weronika patrząc na tabletki leżące na podłodze – mój przyjaciel
zaraz po mnie przyjedzie. Wtedy będzie naprawdę w porządku.
Po
drugiej stronie kurtyny osłaniającej jej łóżko usłyszała kogoś wymiotującego do
kosza na śmieci. Ostry dyżur przepełniony był nastolatkami o szarych twarzach,
większość z nich zatruła się alkoholem. Pielęgniarz westchnął głęboko i
spojrzał na nią po raz ostatni swoim pielęgniarskim spojrzeniem. Weronika owinęła
się mocniej kocem, ulżyło jej, że w końcu została sama.
Mężczyzna
miał rację, nie było jej po prostu zimno. Trzęsła się od nadmiaru adrenaliny,
która skumulowała się w jej organizmie podczas ostatnich kilku godzin. Bolało
ją też ramie za które ściskał ją Eduardo. Całe ciało miała lekko obolałe od
szamotaniny. No i wisienka na torcie – rana na szyi. Od momentu w którym
poczuła ostrze na swojej skórze, rana nie przestała jej piec. Najbardziej
powierzchowna z jej ran ale czuła ją najmocniej.
Nie
chciała brać żadnych leków, bała się, że otępiły by jej zmysły. Nie mogła sobie
na to pozwolić.
- Pani
Mars? Pani przyjaciel przyjechał, czeka w poczekalni - kurtyna z jej łóżka
została przesunięta przez kolejną pielęgniarkę.
- Dziękuję
bardzo - Weronika zeskoczyła z łóżka.
Wallace
czekał na nią w mocno oświetlonej zielonej poczekalni, miał na sobie za duże
spodnie dresowe i t-shirt. Co oczywiste, dzwoniąc do niego wybudziła go ze snu,
rozmawiał z nią lekko nieprzytomny ale teraz jego ciepłe brązowe oczy patrzyły
na nią czujnie. Gdy weszła do poczekalni udawał, że czyta jedną z informacji
powieszoną na tablicy ogłoszeń. Gdy tylko zauważył Weronikę posłał jej
zaniepokojone spojrzenie, zawiesił wzrok na jej szpitalnym ubraniu, potarganych
włosach i ranie na szyi.
Weronika
zatrzymała się na chwilę w drzwiach. Po chwili, nie wiadomo dlaczego warga
zaczęła jej drżeć a łzy wypłynęły jej z oczu strumieniem.
Ten
płacz był nagły, nic go nie zapowiedziało, skończyła płakać tak samo szybko jak
zaczęła. Wallace przytulił ją do siebie, stali w poczekalni jeszcze przez
chwilę. Chłopak nie odzywał się do niej ani słowem, głaskał ją tylko po
ramieniu. Ostatecznie Weronika przetarła oczy wierzchem dłoni zawstydzona, nie
była w stanie wypowiedzieć słowa.
- Chodźmy
stąd, dobrze? - zaczęła śmiać się lekko histerycznie.
- Jasne
– Wallace ścisnął jej lekko ramię i ruszyli do wyjścia.
Mimo, że
była już 3 nad ranem, ulice nadal były pełne ludzi i samochodów. Większość
barów przedłużała godziny otwarcia podczas przerwy wiosennej. Minął ich
ambulans jadący w stronę szpitala. Weronika oparła głowę o zagłówek fotela i
spojrzała z ukosa na Wallace.
- Dziękuję,
że po mnie przyjechałeś. Mój tata nie ma jeszcze pozwolenia na prowadzenie
samochodu.
- Nie
ma problemu – odpowiedział jej Wallace – zamierzasz mi powiedzieć co tak
właściwie się stało?
Widziała
jak bielały mu kostki od mocnego ściskania kierownicy gdy opowiadała mu
wydarzenia tej nocy. Jak opowiadała mu o tym, że poszła na imprezę
znaleźć Williego Murphiego, jak Eduardo przyłapał ja na węszeniu w
prywatnej części domu, jak kuzyni otoczyli ją i tylko parada Murphiego
uratowała sytuację.
- Wiesz,
że nie musiałaś wracać tam sama – słyszała w głosie Wallace powściągliwy gniew
– poszedłbym tam z Tobą.
- Nie.
Próbowałbyś mnie odsunąć od tego pomysłu. Prawdopodobnie mądrymi argumentami -
Weronika uśmiechnęła się.
- Wallace,
musiałam skorzystać z okazji i znaleźć Murphiego. Po prostu musiałam – jej ręka
bezwiednie powędrowała w stronę blizny na szyi.
- Ty
zawsze musisz, co nie? - posłał jej krótkie spojrzenie.
- Weronika
zrozum, że nie jestem obrażony. Jestem po prostu przerażony, że któregoś dnia
siła nie do powstrzymania spotka się z niezachwianym obiektem.
- Czekaj,
którym jestem ja? - zaśmiała się – Albo nie, lepiej mi nie odpowiadaj.
Wallace
prychnął.
- Okej,
więc znalazłaś Murphiego. Myślisz, że to zrobił? Że przez niego zaginęły
dziewczyny?
- Teraz
już sama nie wiem. Weszłam na tę imprezę będąc pewną, że to on stał za
tymi zniknięciami. Ale musiałbyś zobaczyć jego minę gdy Eduardo mnie złapał.
Był przerażony. A później wmaszerował do pokoju z Dickiem i całą gromadką
ludzi, czym prawdopodobnie uratował mi życie – Weronika mówiąc to wpatrywała
się w migający za oknem krajobraz.
-
Tak, ale miał naszyjnik, co nie? Musiał być w to jakoś zaangażowany- Wallace
spojrzał przelotnie na Weronikę i ponownie skupił wzrok na drodze.
Miał
rację ale Weronika nie mogła pozbyć się wrażenia, że coś do siebie
nie pasowało. Willie Murphy nie wyglądał na człowieka, który byłby w stanie
znieść przemoc, tym bardziej nie mógł jej lubić. No i wrócił do biblioteki,
mimo strachu przed Eduardo. Wrócił by ocalić ją z rąk kuzynów Gutierrez.
- Może
Murphy tylko po nich sprząta – Weronika myślała na głos – może Eduardo albo
Rico, albo obaj, zabili Hayley i Aurorę. Może dlatego, że zobaczyły coś
czego nie powinny a może dlatego, że po prostu lubią zabijać. A może
Eduardo założył, że każdy kto kręci się po prywatnej części domu czyha na jego
życie? Może po prostu dzwonią do Murphiego żeby posprzątał i pozbył się ciał.
Może zobaczył naszyjnik i nie mógł się powstrzymać? W sumie to nie ma znaczenia
Lamb i tak go ukrzyżuje. Willie jest łatwym celem, ma na swoim koncie różne
przewinienia.
Wallace
milczał.
- Więc
myślisz, że dziewczyny nie żyją? - odezwał się po dłuższej chwili.
Weronika
nie odpowiedziała. Świeża rana na szyi nagle zabolała ją jakby mocniej. Nie
mogła być niczego pewna jeśli chodziło o los dziewczyn, ale po tym czego
doświadczyła dosłownie kilka godzin wcześniej, zgasła w niej ostatnia iskierka
nadziei na znalezienie ich całych i zdrowych.
Skręcili
w lewo na osiedle Weroniki. Tutaj było spokojniej, w oknach domów nie świeciły
się światła, wszyscy spali. Gdzieś w oddali było słychać szczekanie psa.
Wallace
zaparkował przed garażem. Do Weroniki nagle dotarło, że w najbliższym czasie
będzie musiała wytłumaczyć Ketihowi co się stało. To będzie koszmar.
Dzięki Bogu za wojsko, przynajmniej Loganowi nie będę musiała mówić teraz.
Ostatnią rzeczą jakiej potrzebuje jest bójka mojego chłopaka z przywódcą
kartelu.
- Chcesz,
żebym z Tobą wszedł do środka? - Wallace odwrócił się w stronę Weroniki, która
potrząsnęła przecząco głową.
- Nie,
nie chcę obudzić taty. Wszystko w porządku, zadzwonię do Ciebie jutro o jakiejś
normalnej porze – uścisnęła go w ramię.
- Zawsze
wszystko jest w porządku – uśmiechnęła się lekko, widząc jednak, że Wallace nie
wierzy w jej słowa, uścisnęła go mocno.
- Wallace
jeszcze raz dziękuję za wszystko.
Wyskoczyła
z samochodu i ruszyła w stronę schodów do domu. Wallace poczekał aż przeszła
przez drzwi i ruszył samochodem w drogę powrotną.
Po
raz milionowy odkąd go poznała, Weronika poczuła ulgę i ogromną wdzięczność do
losu, że jej go zesłał jako przyjaciela. Wiedziała, że Wallace nie będzie
więcej wypominał jej tej sytuacji, wiedziała, że nie będzie wyciągał pochopnych
wniosków. Nie miała wokół siebie wielu osób, które wierzyły, że jest
równocześnie bezbronna ale i silna.
Robi się coraz ciekawiej :) Życzę dużo weny na tłumaczenie :))
OdpowiedzUsuńz weną (a raczej czasem :D) na tłumaczenie jest ostatnio jakby lepiej więc dzisiaj możesz się spodziewać kolejnego rozdziału ;)
UsuńSuper to czekamy 😊
OdpowiedzUsuńSuper to czekamy 😊
OdpowiedzUsuń