Całe
miasto zdążyło się zakorkować zanim Weronika odwiozła tatę do domu i
ruszyła w stronę siedziby Agencji Detektywistycznej Mars.
Przerwa wiosenna ponownie wzbudziła w Neptun pijackąchwałę miasta. Nawet
jeśli większość imprez i pijaństwa miała miejsce przy linii brzegowej – im
dłużej trwała przerwa, tym bardziej w głąb miasta przedzierała
się studencka szarańcza. Stare miasto, dzielnica biznesowa – żadna
część Neptun nie uchroniła się od najazdu młodzieży.
Pijani
i zdezorientowani studenci okupowali bary, restauracje i sklepy w całym
miasteczku – nawet w poniedziałek w samo południe. Przerwa wiosenna trwała
już lekko ponad tydzień, potrwa mniej więcej do połowy kwietnia. Później
wszystko trochę zwolni ale nie wyhamuje całkowicie. W okolicy
znajdują się setki uniwersytetów które od Neptun dzieli niedaleki
dystans a każda ze szkół ma swojąwłasną datę przerwy wiosennej.
Weronika
spojrzała w swoje lusterko wsteczne. Korek był tak długi, że nie
widziała jego końca. Chodniki zalewała śmiejąca i przekrzykująca
się fala młodych ludzi. Co chwilę ktoś wznosił toast
butelką alkoholu. Okazuje się więc, że zakaz picia w miejscach
publicznych nie jest przestrzegany tak jak powinien. Tym właśnie
charakteryzowało się Neptun. Dopóki w grę wchodziły pieniądze –
Szeryf Dan Lamb miał klapki na oczach.
Ostatni rok
spędził na ściganiu właściwie nic nieznaczących opryszków.
Robił to tylko po to, żeby odwrócić uwagę od całej masy
niepełnoletniej młodzieży pijącej na umór.
O
młodzieży mówiąc. Nastolatka z niechlujnie przedłużonymi włosami właśnie zgięła
się w pół i zaczęła wymiotować. Po chwili wyprostowała się i
poszła przed siebie jak gdyby nic się nie stało. Nieopodal
grupa śmiejących siędziewczyn jeżdżąca w bikini na rolkach, próbowała
pozbierać się po wywrotce. Kilku chłopaków stojących po drugiej
stronie ulicy nagrywało ich zmagania na swoje telefony komórkowe.
Weronika
westchnęła i zaczęła przerzucać stacje radiowe. Pozwoliła Keithowi
wybrać radio gdy wracali ze szpitala - Blue Öyster Cult śpiewali do
niej z głośników. Pięćset różnych stacji radiowych a on
musiał wybrać akurat tę puszczającą muzykę z lat siedemdziesiątych.
Dla niektórych ludzi nie ma nadziei. Przerzucała dalej kanały wierzą w
to, że w końcu trafi na coś ciekawego.
-
Powiem Ci jedno, ja nie pozwoliłabym mojej córce pojechaćdo Neptun w trakcie
jej przerwy wiosennej.
Weronika
przestała przerzucać stacje, ta rozmowa jązainteresowała. Poznała ten głos
od razu. Trish Turley – duża blondynka z Texasu której głos brzmiał jakby cały
czas przecinała nim blachę. Jej program codziennie nadawano w CNN, jedna z
lokalnych rozgłośni musiała wykupić prawa do puszczania audio z jej
programu.
-
To miejsce jest jak puszka Pandory, nastoletnie hormony wymieszane z
narkotykami i alkoholem. Dzieciaki w dzisiejszych czasach nie są nauczone
respektowania swoich własnych limitów. Widziałaś jak te dziewczyny
się zachowują? – Weronika widziała oczami wyobraźni Trish
potrząsającą głową z dezaprobatą.
-
Wystarczy, że wpiszecie „Neptun” w Waszej wyszukiwarce a
wyskoczą Wam setki filmików młodych dziewczyn pokazujących biust w zamian
za darmowe piwo. A potem ludzie się dziwią gdy komuś staje
się jakaś krzywda.
No
tak. Dwa główne filary dziennikarstwa: piętnowanie dziwek i obwinianie ofiar.
Trish Turley lubi nazywać siebie „adwokatem ofiar”, ale za każdym razem
jakoś jej to nie wychodzi. Skorumpowanie wśród młodych – temat dla Trish.
Amoralne zachowania – również. Zaginiona biała dziewczyna? Tak, tak, tak!
Ale
nawet Weronika musiała przyznać rację Trish. Niepokojąco niewielki
wpływ miało zaginięcie osiemnastoletniej Hayley Dewalt na
zabawę młodzieży. Sprawa ujrzała światło dzienne w weekend. Hayley
przyjechała do Neptune z przyjaciółkami z Uniwersytetu Berkeley, uznano
ją za zaginioną prawie tydzień temu. Nikt nigdy nie
zgadłby, że zaginęła przed chwilą w Neptun, mieście w którym
atmosfera zabawy przeważa nad wszystkim innym. Muzyka nadal grała, piwo nadal
lało się strumieniami.
Weronika
sama nie wiedziała jaka powinna być reakcja młodzieży na to, że
zaginęła jedna z nich. Wiedziała natomiast, że niezachwiane poczucie
bezpieczeństwa i żądza dobrej zabawy wśród studentów po tym wydarzeniu,
zaskoczyła nawet ją. Nie mogła sobie przypomnieć czy jako nastolatka była
aż tak niefrasobliwa.
-
No i jeszcze ten beznadziejny tak zwany szeryf – to zdanie
przykuło uwagę Weroniki, pogłośniła radio.
-
Ten cały Dan Lamb? Klaun jakich mało. Kto normalny w dzisiejszym świecie
idzie do ogólnokrajowej telewizji i gada, że nie powinniśmy
się martwić zaginięciem nastoletniej dziewczyny? Mam
nadzieję, że rodzina Hayley zatrudni dobrych prawników i pozwie Lamba za
te głupoty.
Uśmiech
pojawił się na twarzy Weroniki. „Trish, Trish, Trish. Mamy ze
sobą tak mało wspólnego a jednak nagle naszła mnie niesamowita ochota na
wyściskanie Cię” – pomyślała. Obserwowała Lamba przez ostatnie kilka
miesięcy, czekając na odpowiednią okazję żeby go przygwoździć. Okazuje
się, że wystarczy tylko cierpliwie poczekać i Lamb przygwoździ sam
siebie swoją głupotą.
Oczywiście
to dzięki nagraniu, które Weronika wysłała do mediów nastąpił początek
końca Szeryfa Dana Lamba. Nagrała go z ukrycia podczas rozwiązywania sprawy
morderstwa byłej dziewczyny Logana – Bonnie DeVille.
-
Nie obchodzi mnie czy Logan Echolls jest czy nie jest sprawcą. Ameryka podjęła
decyzję, że jest winny i to mi wystarczy – powiedział w trakcie
nagrywanej po kryjomu rozmowy.
Ten
krótki urywek zrewolucjonizował postrzegania Lamba jako szeryfa. Pierwszy
raz odkąd został szeryfem, jego reelekcja stanęła pod znakiem zapytania.
Oczywiście bogacze mieszkający w Neptun nadal będą go wspierać. W końcu
pilnuje ich interesów i przekrętów. Jednak po upublicznieniu nagrania jest ich
zdecydowanie mniej niżprzedtem.
-
Posłuchajmy jego zeznań, prasie w końcu udało się z nim
porozmawiać w piątkowe popołudnie – kontynuowała na antenie Turley.
Jakość nagrania
zmieniła się na trochę gorszą, słychać było wiatr uderzający o
mikrofon. Głos
Szeryfa Lamba był spokojny, ale nie dało się zignorować nutki
zniecierpliwienia przebijającej się na wierzch.
- Oczywiście, że
szukamy Panny Dewalt. Na razie jednak nie jest to też śledztwo w sprawie
morderstwa a w sprawie zaginionej osoby. Zwróćcie uwagę, że –
podniósł lekko głos próbując przekrzyczeć pobudzony tłum – takie
zaginięcia zdarzają się co roku. Dzieciaki
oddzielają się od swoich znajomych. Za dobrze się bawią,
zapominają o tym, żeby dać o sobie znać i nagle wszyscy
panikują. Pojawiają się kilka dni później całkiem bezpieczne i
zdrowe. Nie mamy żadnego problemu z poziomem bezpieczeństwa w Neptun.
Jakaś część świadomości
Lamba musiała się w końcu zorientować, że odpowiadanie na pytania o
zaginionej dziewczynie bez przygotowania było złym pomysłem, ale jego patologiczny
brak umiejętności uciszenia mediów wziął górę. Zdecydowanie to była
rodzinna cecha. Jego brat Don, który był Szeryfem gdy Weronika chodziła
jeszcze do liceum, miał dokładnie ten sam problem. A teraz niesamowity
występ w mediach szeryfa Lamba zwrócił uwagę całej Ameryki na Neptun,
które znowu stało się pośmiewiskiem całego kraju.
Korek
zaczął się trochę rozluźniać. Weronika ruszyła powoli
samochodem, o włos mijając dwie nastolatki, które stanęły na środku ulicy
by wzajemnie podpalić sobie papierosy. W tym samym momencie obie pokazały
jej środkowy palec. Minęła je i pokazała dokładnie ten sam gest w
stronę tylnej szyby. Skręciła w prawo i ruszyła w stronę fabrycznej
dzielnicy Neptun.
Budynek z czerwonej cegły w którym
znajdowała się siedzibaAgencji Detektywistycznej Mars, jeszcze
w połowie XX wieku byłbrowarnią. Przez ostatnie dekady przerobiono go jednak na
lofty i biura. Weronika nadal się do niego przyzwyczajała. Jeszcze gdy
chodziła do liceum i pomagała tacie w Agencji – biuro znajdowało sięw skromnej
dzielnicy handlowej, otoczone było księgarniami i małymi restauracjami. Jednak
gdy tylko na tej samej ulicy otworzyłsię nowy, ekskluzywny klub „’09er”
– ceny wynajmu wzrosły niesamowicie. Jednoosobowa firma Keitha została
samoistnie zmuszona do przeniesienia się. Wynajęcie biura w fabrycznej
dzielnicy było dużo bardziej przystępne dla budżetu Agencji.
Nie
zmieniało to faktu, że jeśli Weronice nie uda
się znaleźćjakiejś dobrze płatnej sprawy – nawet biuro w fabrycznej
części miasta będzie dla nich za drogie w utrzymaniu. Logo firmy –
przerobione oko opatrzności na trójkącie, z
poziomymi przeźroczystymi liniami – wisiało przed wejściem do budynku. Weronika
weszła po skrzypiących schodach na górę. Cały budynek wypełniony
był charakterystycznym dla starych miejsc zapachem –
suchość połączona z kurzem i ciepłem. Przez podwójne drzwi weszła do
pierwszego z pomieszczeń biura.
Pokój był jednocześnie schludny i
obskurny. Światło sączyło sięprzez rolety a jego długie cienie padały na
podłogę. Ściany były pomalowane na ciemnoszaro raczej ze względu na
cenę farby niż ze względów estetycznych. Wysłużona kanapa stała pod
oknami wychodzącymi na korytarz, obok niej, w rogu pokoju
chował sięzakurzony plastikowy kwiatek. Naprzeciwko ksera cicho bulgotało
akwarium.
Cindy
Mackenzie, nazywana przez Weronikę Mac, siedziała przy recepcji oglądając
program Trish Turley na największym z trzech ekranów stojących na biurku.
Kosmyk brązowych włosów opadł jej na oko, rozciągnięty szary sweter spadł jej
z jednego ramienia. Weronika i Mac przyjaźniły się od czasów liceum, kiedy
to obie chodziły do Neptune High. Przyciągnęły ich do siebie
zdolności komputerowe Mac ale na zawsze, połączyła je wspólna niechęć do
gatunku ludzkiego.
Weronika
mocowała się ze swoją skurzaną kurtką, Mac podniosła wzrok i
obserwowała jej zmagania. W końcu udało jej siępowiesić kurtkę na
wieszaku.
-
Jak tam poranek Szefowo? – zawołała radośnie.
-
Zaczęłam Ci w końcu płacić, skoro awansowałam na Twojąszefową? – Weronika
zapytała z szeroko otwartymi oczami.
-
Nie – odpowiedziała krótko Mac i zaczęła znowu obserwowaćmonitor – ale w sumie
nie jest też rano a zapytałam Cię o poranek – uśmiechnęła
się głupawo.
-
Tysiące studentów przebywających teraz w Neptun nie zgodziłoby się z Tobą
-
1:0 dla Ciebie.
Kilka
miesięcy wcześniej Mac zrezygnowała z dobrze płatnej pracy w Kane
Software i zaczęła pracować z Weroniką. W firmie Kaneów zarabiała
dużo, ale praca sama sama w sobie była zbyt nudna dla rządnej emocji Mac. Coraz
nowsze sposoby wyszukiwania informacji dla Weroniki, ciągłe zmiany i szybkie
tempo były tym, czego potrzebowała. Razem ustaliły, że będą używały
terminu „analiza techniczna” rozmawiając o pracy Mac dla Weroniki. Od
jakiegoś czasu nie był im on jednak potrzebny.
Umiejętności Mac
się marnowały, od dobrych kilku tygodni nie miały żadnej poważnej
sprawy. Zdrady, wyłudzanie ubezpieczenia, zaniedbania. Sprawy nad którymi
Weronika ze swoimi umiejętnościami spokojnie mogła pracować sama.
- Widziałaś, że Neptun znowu trafiło
do krajowych wiadomości? – Mac skinęła głową w stronę monitora i
podgłośniła. Kręcone włosy Turley wypełniły większą część ekranu.
Oczy kobiety błyszczały gdy mówiła w stronę kamery dokładnie
artykułując każde słowo.
-
Chciałabym zachęcić wszystkich do wpłacania pieniędzy na Fundację Znajdźmy
Hayley. Jeśli Szeryf nie potrafi jej znaleźć, my - widzowie to zrobimy.
-
Zebrali już prawie 400 tysięcy dolarów a konto utworzyli ledwie kilka dni
temu – powiedziała Mac w stronę Weroniki, która zagwizdała z aprobatą.
-
Trish może i jest pasożytem żywiącym się uszkodzonym wymiarem
sprawiedliwości ale zdecydowanie umie sprzedać historię.
Weronika
usiadła na wysłużonej kanapie i oparła głowę o oparcie.
-
Pojedźmy gdzieś za rok w trakcie przerwy wiosennej Mac. Gdziekolwiek gdzie
nie będzie studentów wymiotujących na ulicach i alkoholu lejącego
się strumieniami.
-
Następną przerwę wiosenną spędzimy w Tehranie, już zarezerwuje
nam miejsce – przytaknęła jej Mac nie odrywając wzroku od komputera – jak ma
się Twój tata?
-
Dobrze. Lekarz mówi, że jeszcze kilka tygodni i będzie mógł wrócić do
pracy w niepełnym wymiarze godzin. Nie może się doczekać aż wróci na
stare śmieci.
-
Zmarnowany wypadek – Mac uśmiechnęła się żartobliwie – gdyby to mi
furgonetka naruszyła każdy organ w ciele, odpoczywałabym przez
każdą sekundę mojego zwolnienia.
Weronika
skupiła swoją uwagę na pęknięciu biegnącym przez cały sufit
i ścianę recepcji. Wiedziała, że musi zadzwonić do
właściciela, żeby to naprawił. Wiedziała też, że rozmowa ze Svenem o
suficie przeobrazi się w rozmowę o czynszu, który powinna zapłacić
trzy dni temu. Głośno wypuściła powietrze i zamknęła oczy.
-
Pewnie zauważyłaś, że minął kolejny termin wypłaty a na Twoje konto
nie wpłynęły żadne pieniądze – powiedziała w stronę biurka.
-
Nic nie szkodzi, Weronika. Wiem, że nie jest łatwo – szybko ucięła
rozmowę Mac. Weronika uśmiechnęła się delikatnie i otworzyła oczy.
-
Mac, przepraszam. Nie tak sobie wyobrażałam to wszystko.
-
Hej – przyjaciółka ponownie jej przerwała – obie wiedziałyśmy na jakie ryzyko
się piszemy. Jestem na etapie szukania jakiejś fajnej pracy dzięki
której mogłabym płacić regularnie za rachunki. Ale cały czas chciałabym
pomagać Ci w Agencji jako konsultant – uśmiechnęła
się przebiegle – oczywiście moja stawka jako konsultanta wzrasta dwukrotnie.
-
Oczywiście – Weronika zaśmiała się tłumiąc wewnątrz wstyd.
Nie
chodziło tylko o to, że zawodzi Mac. W głębi duszy najbardziej bała
się, że nigdy już nie trafi jej się sprawa przy której
potrzebowałaby pomocy Mac. Zbyt długo pracowała dla swojego ojca,żeby nie
zdawać sobie sprawy z tego, że na każdą skomplikowaną i
pasjonującą sprawę przypadają setki tych pomniejszych i
nieciekawych.
Czy
na pewno dokonała dobrego wyboru? Neptun zamiast Nowego Jorku? Praca w Agencji
Detektywistycznej zamiast dobrze płatnej kariery prawnika? Jeśli dalej
będzie im szło tak słabo, nie będzie musiała dłużej
zastanawiać się nad swoimi decyzjami. Jeśli nic się nie
zmieni, Agencja, wiele lat ciężkiej pracy jej ojca, po
prostu upadnie.
Jak na zawołanie drzwi wejściowe
otworzyły się na całąszerokość. Do środka weszła dystyngowana
kobieta. Orzechowe kręcone włosy opadały jej falami na wydatne kości policzkowe
a cienki wełniany garnitur podkreślał idealną figurę. Poruszała się z
gracją, jej klasyczne czerwone szpilki stuknęły mocniej o podłogę gdy
stanęła pewna siebie naprzeciwko Mac. Zanim cokolwiek padło z jej ust,
prześledziła wzrokiem całe pomieszczenie. Ostatecznie odwróciła się w
stronę Weroniki i spojrzała na nią swoimi wielkimi brązowymi oczami.
- Szukam Keitha Marsa. Potrzebuję jego pomocy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz