Veronica Mars: The Thousand-Dollar Tan Line
/// polskie tłumaczenie ///


piątek, 30 września 2016

PRZERYWAM NADAWANIE NOWYCH ROZDZIAŁÓW! WERONIKA MARS WRACA NA EKRANY TELEWIZORÓW!

Więcej pod tym linkiem: https://www.theverge.com/2018/9/20/17883176/veronica-mars-hulu-back-new-season-kristen-bell-rob-thomas

W skrócie: platforma HULU wskrzesza Weronikę Mars, która powróci do nas z OŚMIOMA NOWYMI ODCINKAMI! Na razie nie ma więcej informacji, ale lakoniczny opis twórców sugeruje, że nowe odcinki będą oparte na książce, którą tutaj tłumaczę! Wspomniano między innymi, że Weronika zostanie zatrudniona do rozwikłania zabójstw "spring breakers" czyli studentów podczas przerwy wiosennej. Nie jest pewne czy faktycznie tak będzie i nowe odcinki będą miały związek z książką, którą tutaj czytacie - ale na razie wygląda na to, że dokładnie tak będzie! :)

Kocham to, że Kristen Bell (odtwórczyni roli Weroniki Mars) - nadal angażuje się w serial, który jakby nie było - sprawił, że jej kariera nabrała tempa :)


###
tak, niedługo ukażą się tu kolejne rozdziały książki, BARDZO niedługo :)

edit: informacja opublikowana była we wrześniu 2018 (!) - zmieniłam datę, żeby nie "blokować" nowych rozdziałów :)

czwartek, 29 września 2016

Rozdział trzydziesty czwarty




         - Mac, musisz sprawdzić Tannera i gdzie bywał. Sprawdź czy gdzieś latał, czy wynajął samochód, cokolwiek co nie będzie Ci pasowało do ostatnich kilku dni.
         BMW przedzierało się przez pagórki w okolicy Neptun. Weronika cały czas trzymała w dłoni fasolkę pinto i bawiła się nią. W głowie jej wirowało od nadmiaru myśli. Przycisnęła pedał gazu jeszcze mocniej, mknąc szybko w stronę apartamentu Scottów.
         - O co chodzi Weronika?
         - Wytłumaczę Ci wszystko jak tylko będę miała chwilę, obiecuje. Na razie po prostu go sprawdź.
         Neptun mimo nadchodzącego końca przerwy wiosennej, nadal buzowało energią. Weronika podjechała pod mieszkanie Scottów, wyłączyła silnik i właściwie pobiegła do drzwi. Zaczęła dzwonić dzwonkiem i jednocześnie uderzać pięścią w drzwi.
         Gdy Lianne otworzyła, Weronika nawet się nie przywitała.
         - Gdzie jest Tanner – wypaliła od razu, mijając matkę i idąc w stronę salonu.
         - Co? Wyszedł – Lianne zamknęła za nią drzwi. Nadal miała na sobie to samo ubranie w którym Weronika widziała ją kilka godzin wcześniej, założyła tylko skarpetki i okulary do czytania.
         - O co chodzi?
         - Wyszedł gdzie?
         - Wyszedł pobiegać! – Lianne zmarszczyła brwi – Hunter dopiero usnął. Możesz mówić trochę ciszej?
         - Wyszedł biegać po ciemku? Po 9 wieczorem?
         - Zawsze biega wieczorami – Lianne patrzyła na Weronikę zaniepokojona.
         - Nie mogliśmy znaleźć dla niego spotkania AA, które odbyłoby się dzisiaj. Bieganie go uspokaja, więc poszedł pobiegać. Powiedziałam mu, żeby biegał tyle ile mu potrzeba, żeby zwalczyć w sobie pokusę sięgnięcia po alkohol.
         Weronika próbowała wyczytać wszystkie emocje z twarzy Lianne. Czy wiedziała? Podejrzewała co zrobił jej mąż? A może mu pomagała? Czy może była jak Willie Murphy – po prostu wrobiona w coś o czym nie miała pojęcia?       
         Lianne była personalnym czarnym charakterem Weroniki przez wiele lat. Nie dlatego, że była zła, ale dlatego, że jej ojciec był dobry. Ponieważ Keith był bohaterem, tym który z nią został. Weronika zawsze znała prawdę o swojej matce, bolącą, okropną prawdę. Lianne była jak wszyscy uzależnieni – najwyższej klasy oszustem. Ale zawsze też dała się nabierać na swoje własne sztuczki. Koniec końców była jedyną osobą, która wierzyła w swoje własne kłamstwa.
         - Mamo – Weronika nie wiedziała jak ma zacząć. Zamknęła więc oczy, pokręciła głową i dopiero po chwili była gotowa by spojrzeć Lianne w oczy.
         - Kto zatrunił Lee Jacksona? Ty go znalazłaś czy Tanner?
         - Tanner go znalazł – Lianne uniosła pytająco brwi – nie miałam pojęcia, że w ogóle istnieje ktoś taki jak specjalista od porwań. Tanner słyszał o tym parę lat temu w jakimś programie telewizyjnym.
         Weronika odetchnęła głęboko.
         - Wczoraj dzwoniłam do Meridian Group, dzisiaj do mnie oddzwonili. Zabawne, ale… okazało się, że Lee Jackson w Meridian jest kobietą. Jej imię i nazwisko na to nie wskazuje, poza tym porwania i okupy to działka zdominowana przez mężczyzn. Podszycie się pod nią nie mogło być trudne. Poza tym w tym świadku anonimowość jest bardzo ważna, więc o ile nie trudno znaleźć CV Lee na stronie Internetowej, o tyle nie znajdziesz jej zdjęcia. Rodziców, którzy są przerażeni, pogrążeni w smutku i żyjący w ogromnym stresie nie trudno przekonać do nawet najmniej prawdopodobnej przykrywki. Do zaufania zwykłemu oszustowi.  
         Lianne patrzyła na Weronikę zaskoczona.
         - Poszłam do Hotelu żeby skonfrontować się z waszym fałszywym Lee Jacksonem, ale zanim tam dotarłam, ktoś zdążył go zaatakować w jakiejś bocznej alejce. Dostał w głowę. Policjanci sprawdzili jego portfel, znaleźli w nim ponad 10 różnych dokumentów na nazwiska różnych osób. Wróciłam do hotelu żeby porozmawiać z obsługą i zgadnij co. Wasze pieniądze nigdy nie zostały schowane w sejfie. Wydaje mi się, że koleś chciał uciec, ale ktoś przejrzał jego plan. Pieniądze też możemy uznać za zaginione.
         - Chcesz powiedzieć, że zatrudniliśmy oszusta? – Lianne usiadła ciężko na jednym z foteli.
         - Nie mamo, nie sądzę. Nie wierzę w to, że Tanner uwierzył przebiegłemu człowiekowi w garniturze. Myślę, że Tanner był z nim w zmowie.
         - Żartujesz prawda? – Lianne wydusiła z siebie paniczny śmiech.
         - Chciałabym, żeby to był żart.
         - Jeśli Tanner miałby z nim współpracować, kto by ukradł te pieniądze?
         Weronika spojrzała na matkę z politowaniem.
         - Obie dobrze wiemy, że wśród złodziei nie istnieje coś takiego jak honor. Zgaduję, że Tanner wolał jednak zachować dla siebie całą kasę zamiast dzielić się z „Lee” po połowie. Może tamten się stawiał a może Tanner planował to od samego początku? Jakby nie było, nie sądzę, żeby Tanner wrócił.
         - Gdzie masz dowody Weronika? – Lianne zwinęła dłonie w pięści ze niemocy.
         - Mamo pomyśl o tym przez sekundę. Tanner powiedział, że dzwonił do Jacksona, tak? To nie Jackson się z nim skontaktował gdy dowiedział się o zniknięciu Aurory.
         - Nie do końca pamiętam jak to wszystko się potoczyło – Lianne była uparta, Weronika głośno wciągnęła powietrze próbując się uspokoić. Nie chciała zaczynać kłótni.
         - Właśnie, że pamiętasz. Dewaltowie zatrudnili Milesa Oxmana, rozmawiali z Wami o tym, chcieli żeby Miles pracował też przy sprawie Aurory. Ale Tanner sprzeciwił się temu pomysłowi mówiąc, że już zadzwonił do specjalisty o którym kiedyś słyszał. Jeśli Tanner chciałby się skontaktować z prawdziwą Lee Jackson – zadzwoniłby do Meridian. Jedyne rozwiązanie jest takie, że Tanner wiedział o wszystkim od początku.
         Lianne poderwała się na równe nogi.
         - Powiem Ci co ja o tym myślę. Myślę, że nie umiesz się pogodzić z tym, że wróciłam do normalnego życia. Nie możesz znieść myśli, że jestem szczęśliwa. Masz tylko nadzieję, że uda Ci się znaleźć coś co sprawi, że to małżeństwo też się posypie. I wtedy wyjdzie na Twoje, będziesz szczęśliwa, bo okaże się, że miałaś rację co do mnie. Chcesz mnie ukarać.
         Dosłownie przez sekundę Weronika miała czerwono przed oczami. Ledwie widziała Lianne prze krwistą mgłę, którą zaszły jej oczy. A później mrugnęła. I wszystko wróciło do normy. Lianne stała wyprostowana, ramiona miała przyciśnięte do boków, jakby powstrzymywała się przed atakiem.
         To tak bardzo w jej stylu, sprawić by także i ta historia stała się opowieścią o niej. Znowu chciała przekręcić wszystko co zrobiła Keithowi i Weronice, tak by wyjść na pokrzywdzoną.
         Tak dobrze znała się na odwracaniu kota ogonem, że Weronika prawie uwierzyła w jej oskarżenia. To był największa umiejętność alkoholików – przekręcanie historii, obwinianie wszystkich tylko nie siebie. Ale czy Lianne nie zasługiwała w końcu na chociażby najmniejszą karę za swoje zachowanie? To niesprawiedliwe, że mogła robić wszystko, decydować kiedy odejść i tak po prostu żyć dalej. To nie w porządku, że mogła zbudować swoje nowe życie, życie w którym nie musiała myśleć o tym co zrobiła Keithowi i Weronice.
         Może i Weronika nie do końca chciała żeby Tanner okazał się oszustem. Ale to czego chciała czy nie chciała Weronika – nie miało znaczenia.
         - Nie chcę Cię skrzywdzić – powiedziała, walcząc o ponowną kontrolę nad swoim głosem – po prosu staram się Cię ostrzec. Jeśli chcesz żyć ciągle sobie zaprzeczając, nic mi do tego. Nie będzie to Twój pierwszy raz.
         Podniosła się, wzięła swoją torebkę i ruszyła w stronę wyjścia. Zatrzymała się po chwili i odwróciła w stronę matki.
         - Gdy Tanner nie wróci dzisiaj na noc – a uwierz mi, że nie wróci – nie dzwoń do mnie. Dzwoń do Szeryfa. Jestem pewna, że do tego momentu uda mu się odkryć kim jest tak naprawdę ten facet z dziurą w głowie i może być bardzo zainteresowany tym dlaczego Tanner i pieniądze zniknęły w tym samym czasie.
         Odwróciła się na pięcie i ruszyła ponownie w stronę drzwi. W tym samym momencie zauważyła, że ktoś wchodzi do domu. Zamarła na moment, żołądek zawiązał jej się na supeł.
         W drzwiach pojawił się Tanner, od stóp do głów ubrany w nylonowe wdzianko do biegania. Pot spływał mu po czole.
         - Weronika – odezwał się zaskoczony, patrzył na nią jednocześnie odwiązując buty – czemu zawdzięczamy tę wizytę?
         - Co… ja… - Weronika gapiła się na niego nie potrafiąc wydusić z siebie słowa. Myśli kłębiły jej się w głowie. Kątem oka zauważyła Lianne. Przez moment myślała, że matką ją wywali albo chociaż coś powie. Może zaśmieje jej się w twarz. Ale zamiast tego, Lianne podeszła do Tannera. Przewyższała go o kilka centymetrów, mimo, że była tylko w skarpetkach.
         - Co się do diabła dzieje Tanner? – przerwała ciszę.
         - Lee Jackson właśnie został zaatakowany na parkingu pod Hotelem Grand, Weronika myśli, że…
         - Lee został zaatakowany? – Tanner jej przerwał.
         Albo Tanner Scott był wyśmienitym aktorem, albo Weronika nie miała racji. Najpierw wyglądał na zdezorientowanego, chwilę później na przestraszonego. W końcu spojrzał na Weronikę.
         - Kto go zaatakował?     
         - Jeszcze nie wiemy – Weronika odpowiedziała delikatnie. Przyglądała się Tannerowi intensywnie – Ktoś zaatakował go od tyłu. Żyje, ale jest w stanie krytycznym.
         - A pieniądze na okup zniknęły – dopowiedziała Lianne.
         - O mój boże – Tanner zamarł.    
         - Cieszę się, że wróciłeś – po twarzy Lianne zaczęły płynąć łzy – po prostu cieszę się, że jesteś.
         Weronika miała właśnie się odezwać, gdy usłyszała dźwięk dochodzący z korytarza w których znajdowały się sypialnie. Hunter pojawił się w salonie, miał na sobie pidżamę w roboty, był boso.
         - Co się dzieje? Dlaczego krzyczycie?
         Lianne podeszła do niego by go przytulić, Tanner w tym samym czasie usiadł powoli w fotelu. Nadal wyglądał na zszokowanego.
         Weronika usłyszała z oddali piknięcie telefonu, sms. Sięgnęła po komórkę, dostała wiadomość od Mac.
         „Tanner. Lot Delta 1792 na Bermudy. Jutro o 6 rano.”
         Weronika podniosła wzrok znad telefonu. Spojrzała na Tannera siedzącego w fotelu, pocierającego nerwowo kolana dłońmi i patrzącego w ogień palący się w kominku. Lianne stała w wejściu do salonu, trzymając Huntera na rękach. Łzy nadal płynęły jej po twarzy. I wtedy oczom Weroniki ukazał się zielono czerwony marakas. Rolował się po podłodze, wpadając pod stół.
         W sekundę podeszła i go podniosła. Zagrzechotał od nagłego poderwania do góry. Wyglądał na lżejszy niż był w rzeczywistości. Weronika podniosła go nad głowę i uderzyła nim pewnie o krawędź stołu. Usłyszała satysfakcjonując dźwięk, zwieńczający rozpad instrumentu. Suche ziarenka wyleciały ze środka, rozsypując się po całej podłodze i nieskazitelnym dywanie.
         Dokładnie te same ziarenka, które rozsypały się po ciele Lee Jacksona.