Była
prawie 23 gdy Weronika weszła do swojego pokoju sprawdzić czy Logan jest już
online. Nie odpowiedział na wiadomość, którą wysłała mu na początku tygodnia,
ale to jeszcze o niczym nie świadczyło. Jego plan dni i tygodni był tak
samo nieprzewidywalny jak jej. Chciała tylko się upewnić, że nie omija ją
szansa porozmawiania z Loganem, gdy ten ma chwilę na skorzystanie z komputera.
Po obejrzeniu wieczornych wiadomości z Keithem, pocałowała ojca w czoło i
wróciła do swojego pokoju.
Stanęła
przed lustrem, palcami przeczesała włosy. Przez myśl przeszedł jej absurdalny
pomysł przebrania się w coś bardziej seksownego. Przynajmniej od pasa w górę,
skoro i tak tylko tyle widać podczas rozmów przez kamerkę internetową.
Zdecydowała jednak, że nie ma to sensu. Logan zakochał się w niej ubranej w
koszulkę w paski i jeansy. Nie było sensu nagle się stroić.
Weronika
rozejrzała się po swoim pokoju. Naszło ją dziwne uczucie, uciskające w klatce.
Wszystko przez to, że mieszkała w miejscu, które wywoływało u niej tysiące
wspomnień. Każdy przedmiot o czymś jej przypominał. Oczywiście, jej zdjęcie z
Disneylandu stojące na półce było po prostu słodkie. Po chwili jednak
przypomniała sobie, że to Lianne ją tam zabrała. I nawet jak zdjęła ramkę z
półki – jak wiele innych rzeczy przypomni jej o tym co straciła w życiu?
Niedaleko ramki leżał miś, którego wygrał dla niej Duncan Kane w pierwszej
klasie liceum. Na drzewku z biżuterią wisiał i błyszczał w jej stronę naszyjnik
należący niegdyś do Lilly Kane. Miała też koszulkę Logana, którą zachowała po
wspólnie spędzonym czasie.
Weronika
nagle zatęskniła za Loganem bardziej niż przez wszystkie tygodnie rozłąki.
Postawiła się do pionu.
Po
prostu próbujesz się uporać ze swoją matką. Pamiętaj o zasadach Mars – nie ma
użalania się, nie ma jęczenia. Patrz na wszystko pozytywnie.
Próbowała ustawić lampkę na biurku i odpowiednio oświetlić sobie twarz gdy
usłyszała charakterystyczny dźwięk przychodzącego połączenia.
Po
chwili zobaczyła Logana na ekranie monitora. Miał na sobie swój khaki strój
pilota, odpiął górne guziki dzięki czemu Weronika widziała czarną podkoszulkę,
którą miał pod spodem. Tym razem jego oczy patrzyły prosto w jej, musiał
ustawić odpowiednio kamerkę. Mimo świadomości, że dzielą ich tysiące kilometrów
i widzą się przez kamerkę, Weronika poczuła przyjemne dreszcze wzdłuż
kręgosłupa.
-
No, i jesteś – odezwał się Logan jednocześnie posyłając jej uśmiech.
-
Jestem – odpowiedziała Weronika.
Przez
chwilę po prostu się na siebie patrzyli, napawając się swoją obecnością.
-
Jak dużo mamy czasu?
Zbyt
długo zajęło mu odpowiadanie na jej pytanie. Musieli mieć jakieś opóźnienie.
-
Nie za dużo. Piętnaście, dwadzieścia minut? Jest lista oczekujących na
korzystanie z komputerów – uśmiechnął się lekko.
-
Przepraszam, że nie było mnie ostatnim razem, ale… eh…. Straciłem przywilej
korzystania z Internetu. Bla, bla, bla, niesubordynacja.
-
Zupełnie jak nie Ty.
-
Ktoś mnie wrobił.
-
Dzień jak co dzień – Weronika uśmiechnęła się delikatnie.
Logan
odpowiedział cichym śmiechem, obraz na ekranie komputera na chwilę się
zamroził. Weronika wstrzymała oddech wiedząc, że może się to skończyć
przerwaniem połączenia. Po chwili jednak ekran się odmroził.
-
Widzisz mnie teraz? – zapytała starając się nie skupiać na tym, że było to
najczęściej wypowiadane zdanie podczas ich krótkich rozmów.
Widzisz
mnie? Słyszysz mnie? Jesteś tam? Pieprzony komputer. Mac pomogła
Weronice zoptymalizować jej komputer, ale Logan był mniej więcej osiem tysięcy
kilometrów od niej, unosił się na morzu w ogromnej metalowej puszce, otoczony
ogromną ilością sprzętu, który wpływał na ich połączenie.
Przez
chwilę siedzieli w ciszy.
-
Pięknie wyglądasz – w końcu Logan się odezwał.
-
Dziękuję – Weronika wyszeptała – Jak się masz?
-
Dobrze. Nasz lekarz dopuścił mnie wczoraj do powrotu do czynnej służby. Dzisiaj
po południu lecę na misję, więc może minąć kilka dni zanim będę mógł skorzystać
z Internetu – polizał nerwowo usta.
-
Więc jak się ma Lianne?
-
Hmmm, jest czysta. Ma nową rodzinę i nowe życie.
-
A jak Ty się masz?
Weronika
się zawahała.
-
Mam… się dobrze – odpowiedziała delikatnie – oczywiście nie było łatwo patrzeć
na moją matkę w takich okolicznościach. Ale wiesz… i ja i ona podjęłyśmy własne
decyzje już dawno temu – zaśmiała się krótko.
-
Wydaje się jakby była naprawdę szczęśliwa zanim to się stało. Chyba nikt w jej
aktualnym życiu nie sprawia, że chce się napić.
-
Weronika, wiesz, że ona nie odeszła przez Ciebie, prawda? – Brwi Logana uniosły
się ukazując jego frustrację.
Weronika
nie odpowiedziała. Znowu poczuła się jak dziecko. Czy mamusia mnie
kocha? – takie pytania bardziej nadają się do dziecięcego pamiętnika
niż do rozpamiętywania podczas rozmowy ze swoim chłopakiem gdy ma się dwadzieścia
osiem lat.
Logan
powiedział coś jeszcze ale ekran komputera znowu się zamroził a jego głos
zaczął się przerywać. Weronika nie mogła poskładać w całość jego wypowiedzi. - Logan?
-
Ty… lepiej… Twój tata – Logan dokończył.
Weronika
uderzyła pięścią w stół. Bardziej z frustracji niż nadziei, że to pomoże w
polepszeniu ich połączenia. Nie miała serca by prosić Logana o powtórzenie tego
co powiedział. Spędziliby kolejne piętnaście minut na analizowaniu tego samego
problemu z połączeniem.
-
Jesteś tam? – zapytał zbliżając twarz do kamery.
-
Tak, słyszę Cię. Logan?
-
Weronika? Jesteś tam?
Jej
serca znowu zabiło mocniej. Nachyliła się nad monitorem z nadzieją, że ich
połączenie polepszy się samo z siebie, że głos Logana dotrze do niej bez przerywania.
Ale było tylko gorzej, Logan pojawiał się i znikał a jego głos był zmieniony i
zupełnie niezrozumiały. Chwilę później ekran komputera stał się całkowicie
czarny.
Weronika
jeszcze długo siedziała w fotelu wpatrując się w czerń monitora. Frustracja
narastała w niej niebezpiecznie. Wiedziała, że nie powinna martwić się o nagłe
zerwanie połączenia, Logan wiele razy zapewniał ją, że to po prostu brak
Internetu a nie nagły atak czy wypadek. Ale dzisiaj Weronika poczuła się
odcięta od niego dużo bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.
Po
jakimś czasie w końcu wyłączyła komputer. Loganowi podczas ich krótkiej rozmowy
udało się przekazać jej coś, co wszyscy w okół niej próbowali jej wytłumaczyć
już od jakiegoś czasu. Bez względu na to jak bardzo „profesjonalnie” będzie
próbowała się zachowywać i odcinać emocjonalnie od prowadzonej spraw, Lianne na
zawsze pozostanie matką, która ją opuściła. Kobietą, która odcięła się od jej
życia uciekła, gdy pojawiły się problemy. Obserwowanie jej starań w
odnalezieniu przybranej córki bolało Weronikę w bardzo dziecinny sposób.
Przeżywała to dużo bardziej niż chciała się przyznać.
Usłyszała
kroki ojca na korytarzu, gdy mijał jej pokój i szedł w stronę swojej sypialni.
Wstała z fotela, jej postać rzucała cień na okno za którym zdążyło zrobić się
ciemno. Logan widział w niej dużo więcej niż inni, widział prawdziwą ją,
dlatego go kochała. Potrafił jej powiedzieć rzeczy, których ona często nie była
w stanie powiedzieć sama sobie. Ale jaki to miało wpływ na jej relację z Lianne?
Nie mogły cofnąć się w czasie i zmienić tego, że matka ją opuściła, zawiodła i
spaliła za sobą mosty. W żaden sposób nie mogłaby naprawić ich relacji, nie
była w stanie zmusić Lianne do miłości do własnej córki.
Weronika
dotknęła okładki pamiętnika Aurory, który leżał na jej biurku. Nie po raz
pierwszy poczuła jakąś niepisaną więź z dziewczyną.
Obie
jesteśmy zagubione – pomyślała. Ale może… Może uda mi się
chociaż jedną z nas odnaleźć i sprowadzić do domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz