Veronica Mars: The Thousand-Dollar Tan Line
/// polskie tłumaczenie ///


czwartek, 30 czerwca 2016

Rozdział dwudziesty pierwszy



            Następnego ranka blade słońce padało na schody przed sądem gdy zbierali się przed nim reporterzy z kamerami. Dramatyczne wydarzenia poprzedniego dnia i złapanie Williego Murphiego stały się głównym tematem wszystkich porannych serwisów informacyjnych. Lamb zwołał konferencję prasową na 9 rano, tym samym oficjalnie potwierdzając krążące po mediach informacje. Wszyscy czekający na spotkanie dziennikarze mówili do swoich widzów po drugiej stronie kamery, że już nie długo będą świadkami przełomu w sprawię zaginionych nastolatek. 
            Weronika stała na podium, towarzyszyli jej Keith i Mac. Byłaby więcej niż szczęśliwa oglądając całe to wydarzenie z domu ale Petra Landros zadzwoniła do niej prosząc ją o obecność na konferencji. Weronika i tak nie mogła w nocy spać, nadal była pod wpływem emocji dnia poprzedniego. Wzięła prysznic, spięła włosy w profesjonalny kok i z premedytacją założyła bluzkę z dekoltem pod marynarkę. Chciała jak najbardziej podkreślić długą, czerwoną bliznę na szyi. No dalej, niech mnie ktoś spyta co mi się stało, kto mi to zrobił. Bez wahania powiem im kto jest za to odpowiedzialny.
            Kątem oka spojrzała na Keitha, stał obok niej obierając dwie dłonie na swojej drewnianej lasce, z jego twarzy nie można było wyczytać żadnych emocji. Rano milczał słuchając Weroniki i wszystkiego co wydarzyło się podczas imprezy. Gdy skończyła przytulił ją mocno, nadal niezdolny wydusić z siebie słowa. Widziała jak ojciec zerkał w stronę drewnianego pudełka kryjącego rewolwer ale Keith nie ośmielił się jej pouczać. Czekał na nią ubrany w garnitur i krawat gdy wyszła ze swojego pokoju w którym szykowała się do konferencji. Musiał też zadzwonić do Mac bo spotkali ją tuż przy sądzie. Jej duże oczy wydawały się nawet większe niż zwykle, przyniosła każdemu z nich po kubku kawy.

            Weronika była wdzięczna za ich obecność. Stojąc samotnie naprzeciwko tych wszystkich ludzi i obserwując jak Lamb zachowuje się jak głupek ignorując pozostałe ważne kawałki układanki, przysłuchując się jak twierdzi, że sprawa została zakończona. Mogłaby zwyczajnie tego nie wytrzymać.
            Przebiegła wzrokiem przez zgromadzony tłum. Kilka metrów od niej stała rodzina Dewaltów, Mike obejmował Ellę. Crane wyglądał jakby był na skraju załamania nerwowego, miał rozbiegany i spanikowany wzrok. Po policzkach Margie spływały łzy. Weronika próbowała w tłumie znaleźć znajomą twarz swojej matki i udało jej się, Lianne stała prawie na końcu zgromadzonego tłumu. Tanner stał obok niej i patrzył przed siebie jakby nie wiedział co robi i gdzie się znajduje. Weronika zastanawiała się czy do nich też zadzwoniła Petra i poprosiła ich o przyjście, czy po prostu tak bardzo potrzebowali nowych informacji.
            - Panno Mars?
Weronika odwróciła się by ujrzeć przed sobą Petrę Landros. Gęste czarne włosy miała spięte na czubku głowy, żakiet od Armaniego jak zwykle podkreślał jej idealną figurę.
            -  Musisz być z siebie bardzo dumna – uśmiechnęła się do Weroniki ściskając jej dłoń na powitanie.
            - Pan musi być tym sławetnym Detektywem Mars, miło mi poznać – odwróciła się w stronę Keitha.
            - Sławetny? - Keith uniósł brwi w zdziwieniu.
            - Za Pana kadencji jako szeryfa nie działo się najlepiej, sam Pan dobrze wie. Co nie zmienia faktu, że Pana imię przewijało się nieustannie w rozmowach Izby Handlowej Neptun gdy zastanawialiśmy się kogo powinniśmy zatrudnić do odnalezienia Hayley. Wszyscy twierdzą, że jest Pan po prostu najlepszy. Musi Pan też wiedzieć, że Pana córka zdecydowanie podtrzymała Pana reputację – Petra uśmiechnęła się i odwróciła ponownie w stronę Weroniki.
            - Więc powinnam Ci wysłać pieniądze czy wolisz przyjść do mnie do biura po czek?
            - Zazwyczaj moi zleceniodawcy płacą mi po zamknięciu sprawy. Ta sprawa jeszcze nie jest zamknięta, nadal nie znaleźliśmy dziewczyn – Weronika ściągnęła brwi chwilowo zrezygnowana.
            Petra przestała się uśmiechać, udzieliła jej się konsternacja Weroniki.
            - Oczywiście – dopowiedziała po chwili – znajdźmy te dziewczyny, zróbmy to dla ich rodzin.
            Weronika bezwiednie zacisnęła szczęki. Nietrudno było zrozumieć co Petra ma na myśli, według Izby Handlowej Neptun sprawa rozwiązała się wraz z aresztowaniem Williego. Chłopak idealnie pasował do profilu sprawcy, bez względu na to czy faktycznie był winny czy nie.
            Zarówno prawo jak i sprawiedliwość nie ma dla nich znaczenia, najważniejszy jest stan faktyczny. Dopóki pieniądze turystów płynął do ich kieszeni, nikomu nie przeszkadza, że podejrzany wcale nie musi być sprawcą.
            Zgromadzony tłum nagle zamilkł, Lamb pojawił się przy mikrofonie na podium. Kamery poszły w ruch, mikrofony reporterów wypełniły całą przestrzeń tuż przed szeryfem. Weronika wyprostowała się nieznacznie. Mundur Lamba był nadzwyczajnie wyprasowany, każdy guzik i lampas świecił się w słońcu. Szeryf zaczął swoją przemową od dramatycznej pauzy i przebiegnięcia wzrokiem po zebranych ludziach. Na końcu spojrzał w przygotowane notatki.
             - Dzisiaj nad ranem, właściwie tuż po północy, aresztowaliśmy podejrzanego w sprawie zaginięcia Hayley Dewalt i Aurory Scott. Dwudziestoczteroletni William Murphy był widziany z obiema nastolatkami tuż przed ich zaginięciem. Nie mogę na razie wypowiadać się w sprawie dowodów w trakcie trwającego śledztwa, ale...         Wśród reporterów nastała wrzawa. Keith stał obok Weroniki, knykcie miał białe od ściskania kuli. Mac skrzywiła się jednocześnie stąpając z nogi na nogę. Lamb stojąc nadal na podium podniósł ręce w ojcowskim geście.
             - Proszę państwa, proszę zadawać pytania pojedyncze – uśmiechnął się z wyższością.
             - O co oskarżycie Williama? - najszybciej zadane pytanie padło z ust reportera w średnim wieku – wiecie co stało się z Hayley i Aurorą?
             - Czy Murphy się przyznał – kolejne pytanie padło od kobiety w fioletowym żakiecie – a może macie jakieś dowody rzeczowe łączące go z oboma zaginięciami?
             - Gdzie są dziewczyny? - Weronika nie była w stanie powiedzieć z czyich ust padło to pytanie ale przeszło echem przez tłum.
             - Gdzie jest Hayley i Aurora?
             - Sprowadzicie je do domów?
             - W tej chwili posuwamy się ze śledztwem do przodu – Lamb odchrząknął zanim odpowiedział.
            Przez tłum znowu przetoczył się pomruk. Weronika wymieniła z Keithem znaczące spojrzenia. Murphy faktycznie im coś powiedział czy po prostu Lambowi zależało tylko na efekcie jego słów.
             - Powtórzę się. W tej chwili nie mogę rozmawiać o szczegółach śledztwa ponieważ nadal na nim pracujemy. Najważniejsze jest to, że złapaliśmy podejrzanego i Neptun jest znowu bezpieczne.
             - Szeryfie, chodzą głosy, że Murphy jest członkiem większej organizacji przestępczej. Czy mógłby się Pan do tego odnieść? - padło kolejne pytanie.
              Okazuje się, że reporterzy nie byli aż tak głupi. Weronika nie była zdziwiona, że to konkretne pytanie padło od Martiny Vasquez, dziennikarki z San Diego. Pociemniałe z wściekłości oczy Lamba zwróciły się w jej stronę. Zanim zdążył się pozbierać z szoku otworzył i zamknął usta.
             - Martino, nie mogę wypowiadać się w sprawie jakichś plotek. Poza tym wydaje mi się to skrajnie nieodpowiedzialne, że media podają pogłoski jako fakty – oparł się ramieniem o mównice, uśmiechał się fałszywie do Mariny jak gdyby właśnie zachowała się jak niesforne dziecko.
             Mac stłumiła w sobie głośne westchnięcie.
             - Trudno uwierzyć, że jest sam, co nie? - Weronika wyszeptała do przyjaciółki. Obie nie mogły powstrzymać uśmieszków. Jeśli ktokolwiek ze zgromadzonych miałby kopać pytaniami głębiej, była to właśnie Martina, która wydawała się być taką samą fanką szeryfa jak Weronika. Może Weronika powinna wysłać jej anonimowo kilka wskazówek odnośnie kuzynów Gutierrez? Zainteresowanie mediów kartelem mogłoby wzmóc w Lambie potrzebę zajęcia się sprawą od dobrej strony.
            - Czy myśli Pan, że Murphy doprowadzi Was do ciał dziewczyn? - z tłumu padło kolejne pytanie.
            Lamb zgniótł nieznacznie notatki które trzymał w dłoniach.
             - Jak na razie Murphy nie podzielił się z nami żadnymi informacjami na ten temat. Ale wierzę w to, że prędzej czy później uda nam się od niego uzyskać odpowiedzi na nasze pytania. Jak tylko zorientuje się, że nie ma innego wyjścia, będzie to kwestią czasu.
              Weronika zerknęła na Keitha, szczęki miał zaciśnięte, oddychał głośno panując nad nerwami, stał nieruchomo jak posąg. Znała tę jego postawę. Im bardziej był zdenerwowany, im większa była stawka, tym spokojniej Keith Mars wyglądał. Oznaczało to, że w tej chwili Keith był po prostu wkurwiony.
              Kilka metrów od nich Margie Dewalt łkała cicho w tkaną chusteczkę. Weronika spojrzała Elli w oczy przez jedną długą chwilę, zmuszając się do nie odwrócenia wzroku. Ścisnęło ją w klatce. Widziała Pana Dewalt wyciągającego telefon z kieszeni, zatkał sobie lewe ucho jednocześnie przykładając telefon do prawego. Wyglądał na zaskoczonego. Tłum się przesunął, Dewalt zniknął Weronica na chwilę z oczu.
            - W takim razie skoro nie ma więcej pytań – Weronika usłyszała głos Lamba, w połowie zdania przerwał mu jednak krzyk Pana Dewalta:
            - O mój Boże! Ona żyje!
             Tłum odwrócił się natychmiast w stronę mężczyzny z ust którego wydobyły się te dźwięki. Chwilę później Weronika ujrzała Mike Dewalta, na twarzy mieszał mu się wyraz zaskoczenia i strachu. Telefon nadal trzymał przy uchu.
              Przez chwilę tłum zawrzał po czym ucichł dając Dewaltowi możliwość rozmawiania przez telefon.
            - Hayley żyje – głos mężczyzny był chropowaty od emocji – tak samo jak Aurora. One żyją!
             Wysunął rękę z telefonem w stronę tłumu, jak gdyby komórka miała być dowodem. Szeroko otwarte oczy wypełniły mu się łzami.
            - Właśnie dzwonili porywacze. Chcą okupu. 

15 komentarzy:

  1. O mg, nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji. Czekam na ciąg dalszy!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy możemy spodziewać się publikacji kolejnego rozdziału? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dołączam się do pytania😊

      Usuń
    2. Mam nadzieję, że niedługo :) Miałam tyle rzeczy na głowie, no i oczywiście dodatkowo wszystko co mogło stanąć na przeszkodzie tego tłumaczenia: stanęło na niej. Straciłam wszystkie przetłumaczone "na zapas" rozdziały i straciłam zupełnie motywację, żeby to nadrabiać... Ale w tę niedzielę Wielkanocną natchnęło mnie i ... mam nadzieję, że BARDZO niedługo pojawi się kolejny rozdział :) Super, że czekacie!!! Nie spodziewałam się, że tak długo zajmie mi tłumaczenie tej książki...

      Usuń
    3. Czekam z utęsknieniem :) Powodzenia!

      Usuń
  3. Ja również czekam z niecierpliwością i dziękuję za dotychczasowe rozdziały! :))

    OdpowiedzUsuń
  4. A mam jeszcze pytanie, może potrzebujesz pomocy w tłumaczeniu? Gdybyś podzieliła się oryginałem w wersji elektronicznej mogłabym spróbować pomóc :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze dwie głowy to nie jedna😊 a dla nas czekających to same plusy😊😊 bo już doczekać się nie mogę

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  5. Chyba się nie doczekamy tłumaczenia ani odpowiedzi :(

    OdpowiedzUsuń
  6. A wielka szkoda.. już ponad rok temu trafiłam na tą stronę i trochę nie fajnie że ktoś się tego podjął a później sobie odpuścił. Jeśli oferują ci pomóc w tłumaczeniu, skoro i tak nie masz czasu, to czemu nie skorzystać? A dla nas czekających byłoby to świetne rozwiązanie. Majli jeśli uda Ci się przetłumaczyć coś to daj tutaj znać, chętnie dokończę czytać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale co nie fajnie? :D ja nie bronię nikomu tłumaczenia tej książki jeśli ktoś zrobi to szybciej niż ja :) pisałam już tutaj gdzieś, że w międzyczasie wszystko co mogło sprzysięgło się przeciwko mnie - popsuty komputer = stracone kilka rozdziałów, stracone hasło, a na końcu ale nie mniej ważny argument: życie mnie dobiło ;) studia, praca, znajomi, rodzina... no wiecie ;) tłumaczenie spadło na sam dół drabiny priorytetów. Ale chcę wrócić! Czerpię niesamowitą przyjemność z tłumaczeń ale po prostu nie te priorytety :( poza tym: za każdym razem jak zgłosił się ktoś do pomocy, chciałam się podzielić, złapać kontakt i... żadna osoba mi nie odpisała :( więc jestem serio sama :) ale odzyskałam hasło, nadrobię te rozdziały i tu wrócę! mam nadzieję, że niedługo ;)

      Usuń
  7. Ja wszystko rozumiem i się nie dziwię, dlatego zaproponowałam pomoc. I do mnie się nie odzywałaś w tej sprawie, a byłabym gotowa przetłumaczyć chociaż jeden rozdział w czasie kiedy Ty zajmiesz się następnymi :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko, że dopóki nie napiszesz do mnie maila (weronikamarsblog@gmail.com) ja nie mam jak się z Tobą skontaktować bo komentarze na blogspocie mimo nie bycia anonimowymi - pozwalają na odpisanie tylko tutaj, napisz mail :)

      Usuń